Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

Czarne cheruby kołyszą widnokrąg. 
Konno, na koniu przestrzelonym przez wiatr. 
Ziemia oddycha już wolniej i mokro, 
wroną leniwy kracze trakt . 
Otom jest rycerz średniowiecza. Drogi 
prowadzą wszędzie naraz, a ptaki jak liście 
oderwane gałęziom. Biją o ostrogi 
kroki traktów, przy drogach płaczą białe wiśnie. 
Dni wypełzły do zamków daleko, 
a jelenie z lasów wychodząc patrzą lasem. 
Przystanę nad bezludną jesionową rzeką 
poić konia zielenią i czasem. 
Jakież to drogi wypraw? dzwoni cicho niebo. 
Pośród liści szeleszczę jak sen o wygnaniu. 
Tyle wieków minęło od mego pogrzebu, 
tylu ludzi umarło przy ostróg mych graniu. 
Mnie nie wolno umierać. Nie jestem upiorem, 
tylko wspomnieniem o sobie, trwożliwym zwierzeniem 
królewny o zielonym spojrzeniu.

Toporem 
rozrąbuję gałęzie przed sobą i siebie, a wieniec, 
wieniec liści jesiennych kołuje nad czakiem. 
Jakie mi góry szklane koń wystuka z podków? 
Gdy gwiazdy nieostrożnie przemienione w ptaki 
za włosy mnie prowadzą pod melodię słodką. 
Jakie tętnią miraże? Oto rosną baszty 
zasiane dłonią tęsknot, śpiewniej słychać głos twój. 
Oto wieże kołyszą wysmuklej niż maszty. 
Ach, nie wrócę już do was. Trakt się zbliźnił ostem. 

listopad 1940 r.

Podobne posty