Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

Śnią się dalekie łowy. Wtedy się odmyka 
łuk grzbietu, który długo tężał w zamyśleniu, 
i z wolna noc się pije jak ptaki i cienie 
wirujące po kole zastygłego krzyku. 
Sierść rozrasta się szybko, aż całkiem wypełni 
mroczną kotlinę ścieżki i fosforem trzeszcząc 
sypie szelest napięty jak ogromne kleszcze, 
że zdaje się: za chwilę spadnie kropla pełni. 
Wreszcie wielki jak jesion, na zdrętwiałych łapach, 
trzeba się wznosić wyżej i skradać z daleka 
za cieniem, który niesie przykrą woń człowieka, 
a ma bezwładne skrzydła różowego ptaka. 

A gdy łapy opadną, jak skórę.się zdziera 
pazurami krzyk ostry, który cuchnie krwią, 
spod powiek wschodzą nagle brązowe owoce 
i słychać z góry: ptaki na modrzewiu drwią. 

13 październik 1941 r

Podobne posty