Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

Nawałnice z wolna się rodzą – 
najpierw to brzęk fletni. 
Dzień rudy tak uderza odchodząc, 
spływając kolorem w kwiat. 
O, rozwiążcie mi ręce dawne – 
prężne konary skrzypów, 
bo zbyt jasno już widzę prawdę, 
jeszcze oślepi mnie blask. 
Oto się niebo odbarwia, 
zamienia się w tabun wichrów, 
jeszcze chwila pogardy, 
a spadnie czarny śnieg. 
A ja brzeg nie nazwany – nazwę, 
wtedy spadnie drapieżność gwiazd, 
gdy w ramionach żelaznych trzaśnie 
szklany sen i rozpryśnie się wiek. 

15 styczeń 1942 r

Podobne posty