Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

Jestem sam, ja i puste dni zmierzmem brunatne 
jak liście poskręcane jesienią w agonii. 
Dni z szelestu wysnute, z nocy bez majaczeń, 
zwarzone cichym skrzypem kłamanej ironii. 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

A może dni te skłamal ktoś, tępy przechodzień 
plugawiący rożowe odblaski i słowa, 
i może kłamstwo spadnie szarzejącą nocą, 
dni się zjawią zielenią i powiedzą: prowadź. 
Skry sypną purpurowe z marzących obłoków 
i szczęście białym koniem zatętni pode mną, 
i powiem : naprzód, szczęście! Dni szeregiem runą 
przez noc pachnącą bzami i gęstością ciemną.

Wolność napłynie w usta purpurowym krzykiem, 
zieleń pogryzie szare, daltoniczne noce. 
Pełność, jędmość i wolność powstawania będzie 
nie nadgryzionym myślą, słodkawym owocem 
i wtedy szczęście biczem gwiezdnym zatnę 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

teraz jestem ja i te puste dni brunatne… 

jesień 38 r.

Podobne posty