Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

Najpierw konie żałobne piętrzyły się do chmur 
unosząc przyłbice miast i gwiazd zielone struny, 
zastygając w pomnik ukośny, w pochylony szturm, 
aż krzyczało zewsząd, że runą. 
Grzmiał wiatr, a posągi miały twarze obcych, 
coraz więcej ich było: cezarów, poetów, burłaków, 
gdy nagle przemienione w płowowłosych chłopców 
szły przez noc zamyślonych ptaków. 
Jeszcze katedry groźnej fugi, 
gdzie z dzwonu słońca zwisał sznur do ziemi 
jak spokój długi. 
Jeszcze szedł olbrzym przez niebotyczną drogę, 
nad łagodny polot wsi, 
niosąc w ręce ogromnej błękitny ogień. 
Obudzony: jakże uwierzysz, żeś śnił? 

16 V 41 r.

Podobne posty