Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

[…] 


[Gwiazdy są krążkami światła, 
które na dnie ciemnej rzeki 
odbijają się i leżą, 
warujące zapomnienia. 
Ludzie chorzy w wielkim smutku 
przykładają je do powiek 
i czekają tak, spokojni, 
aż im inny wzrok przywrócą. 
Wtedy widać, jak po smudze, 
która łączy blask z odbiciem, 
z wolna w górę się unoszą 
z twarzą skrytą w żółtych dłoniach.]


naga kula jak posadzka, 
na niej, jak w kościele ciemnym, 
płaczą w lęku z zapatrzenia 
dzieci, którym rączki chłodem 
w błękitnawe kwiaty krzepną 
i nieznacznie się zmieniają 
w nieruchome płaskorzeźby, 
białe suknie im sztywnieją, 
włosy twardy kształt powleka. 
A nazajutrz wielkie święto, 
do kościoła schodzą ludzie, 
strojni – patrzą z roztargnieniem 
w skamieniałe oczy dzieci.


Głos, którego nikt nie słyszy, 
i sen z trudem przypomniany, 
sen pragnienia pełen. 
Skwama noc i usta suche, 
z których żaden ruch nie wyrwie 
zielonego źródła. 
Lęk i cięźki lęku obraz 
w każdym lustrze oglądany 
w ołowianych ramach. 
Płacz, i płacz niedosłyszany, 
który zda się zamyśleniem – 
– nauczony dłutem. 
Czas – żalosny jak obrazek 
na jaskini ścianach cięty 
ręką troglodyty. 
I krzepnięcie, zastyganie, 
nieudolne miłowanie 
najczystszego kształtu. 
I stawanie się kolumną, 
nieobjętą głazu trumną, 
co podpiera niebo. 

dn. 11.IV.1942 r.

Podobne posty