Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

O, dziecinne oczy chabrów, 
dojrzałość nasturcji. 
Dzień jest jak okręt odpływający do Indii, 
odpływający do Turcji. 
Aleje prześnione o cieniach szerokich 
baobabów lip. 
Balkon sąsiedni fuga Bacha 
pejzaż prowadzi pod kościół 
i słychać koła nieba – planet skrzyp. 
Cóż zostało? 
Oto grób jest gliniana warstwa wspomnienia, 
nieżywy kwiat o dziecięcych policzkach, 
mój wiersz ostatni, który spaliłem, 
została z niego mała, czarna różyczka. 

początek 1940r.

Podobne posty