Wyślij za pomocą:

Wiersz: Bruno Jasieński

Już od dawna z latarni zdarto krepy abażur, 
Z szpalt dzienników spłynęły czarnych liter strumienie. 
W oddalonym grobowcu na kalwińskim cmentarzu 
Pochowała już Polska swe krwawiące sumienie. 

Ozdobiła Mu szyję w wielkiej wstęgi naszyjnik, 
Rozkazała jednemu: Ty mu pokłon swój udasz! 
W kornej ciszy narodu zagorzały partyjnik 
Wielkiej piersi wystygłej dotknął ręką jak Judasz. 

Dziś jest cicho i prosto, jakoś mdławo i ckliwie, 
Dni mijają za dniami jednostajne jak kierat, 
Jak by nic się przez fakt ten nie zmieniło właściwie, 
Że na Zamku w Warszawie umarł jeden literat. 

Tylko krzyczy zaklęte w karty książek dziedzictwo, 
Że w nich żyje coś więcej niż wspomnienie poddaństwa, 
Że umarło z nim narodowe dziewictwo, 
Zdeptane butami rodzącego się Państwa. 

Dziś, gdy sen nasz o chlebie w dłonie noże nam kładzie, 
Bezlitosny jak nędzarz, co podzielił swój dom z kim – 
Dla tych, którym się jeszcze sen majaczy o szpadzie, 
Sen o Polsce bezgrzesznej – będzie snem o Żeromskim.

Podobne posty