Wyślij za pomocą:

Wiersz: Józef Czechowicz

przez mokre oka sieci horyzont 
padało są chmury i obłoki szrapneli 
po ulewie dzień świeci ryzo 
burzy podjudza zblakłą zieleń 

młodziku a tobie żal że wsparty o koło jaszcza 
chorąży zamknął powieki 
książka o to jest złote widmo zbłąkanym w bitwie u rzeki 
każdy ją strzał zaprzepaszcza 

młodziku widzisz bój ale tak jakoś płasko 
strzelają broczą biegną krzyczą 
pocisków ptactwo 
nad okolicą 

w grzmocie bliskiej baterii opada za liściem liść 
na hełmy na niski okop 
kto piosnki nuci po cichu odgania o śmierci mysi 
to ważne gdy spotka się ją oko w oko 

nie myśleć jezu nie myśleć 
a dobrze to utonie 
w przypominaniu wizyj które się nie wyśniły 

pierwsza pod białym portykiem pałacu pałac plonie 
dziewczęta w nimbach zarzynają łabędzia srebrem pity 

druga skrzypce świergocą ze strun czterech do słońca 
wysnuwa się jasność w nitkach samogłos je potrąca 
muzyka parzy pod sercem jak kula 

w trzeciej wizji mocarze stanęli na planetach 
stanęli globy w krzepkie ujęli ręce 

rzucił planetą on zamierzyła się i kobieta 
przez chmurę 
otchłań pociskiem spruła 

spłosz wizje wypłyń z tej przędzy 
uważaj odstrzał przelot granat uderza tuż 
i oddudnilo w gruncie i ziemia nagle w górę 
płomienie klaszczą w powietrzu pionowymi deskami z róż 

i już nic więcej

Podobne posty