Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński


Niosę sen szklany o szklanej górze, 
ostroźnie, 
i z rąk mi płyną krwawe ptaki, 
od niebios bije grom i znaki, 
a ludzie ślepi przyklękają, od boga 
poboźniej. 
Otoście, hipokryci, otoście, oszuści, 
zapomnieliście mini, a ręce we krwi, 
ach, wy d1rześcijanie, śpiewający puściej 
w najpełniejszych kościołach, 
puściej waszych dni. 
Posłuchajcie, mit żyje, 
czeka was przed bramą 
i wbija ręce krwawe w wasze oczy ślepe 
jak poernat pomocą do ziemi niczyjej, 
i jest to samo, od wieków to samo. 

II 
Płynęły barKi wieków – ciemny Stary testament 
przez fale barbarzyńskich rzek, i głucho 
na każdym kroku epok odbijało: amen, 
jakby kto zielni krzyczał prosto w ucho. 
Ciągnęły lat wielbłądy i wędrówki ludów 
pośród znaków, zbrodniarzy, proroków i cudów. 
A coraz czarniej było – dymów krągłe dynie, 
coraz duszniej przygasał rząd ofiarnych kaplic, 
aż człowiek spojrzawszy w człowieka jak w lustro, wybiegł 
na brzeg najdalszej trwogi, pod krzyk gwiazd i czapli. 
A tętent dzwonów gonił głucho, niebo tocząc, 
i nie było gdzie zbrodni pochować i oczu.

Podobne posty