Wyślij za pomocą:

Wiersz: Bruno Jasieński

Świat 
zawisnął 
na liczbie 
jak na belce dźwigara! 
W każdej linie – krzyk pręży się czyjś! 
Tylko nas 
tylko nas 
jak bezcenne cygara 
zatrzasnęli 
w szkatułkach bez wyjść! 
Tylko nas 
tylko nas 
krągłogłowych i białych 
jak żyjące odsetki ich rent 
zatrzasnęli 

jak w sejfach swoich kas ogniotrwałych 
w czarnych domach 
tłuc głową 
o pręt! 
Dzień 
przysyła nam co dzień 
noc 
przemądrą znachorkę 
Z wąskich palców tchnie słodycz i chłód – – 
Gdzieś 
za ścianą 
ćmią miasta czarnych tłumów machorkę 
w fajkach fabryk 
warsztatów 
i hut 
Długo człowiek na popiół w nich się zwęglał 
i błyszczał 
Skargą dymu 
do nieba się piął – – 
Suchym kaszlem 
gwałtownym 
i chrapliwym 
jak wystrzał 
przyjdzie kiedyś 
wykasłać go 
z krwią! 

We snach 
skaczą 
jak szczury 
ręce chwytne i krewkie 
w deszczu weksli 
banknotów 
i kart 
Wszystkie rzeczy na świecie 
mają szorstką podszewkę 
z naszej krzywdy 
rapatej 
jak part 
Armia, mrówek nam wszechświat na atomy rozkradła 
poznaczyła je: 
który i czyj – – 
W naszych skrzętnych mrowiskach 
nasze domy-widziadła 
będą sterczeć już zawsze 
jak kij 
Za oknami nam huczy wieczny odpływ 
i przypływ 
szumem kropel 
namolnym 
i złym 
Żmudny kadryl bezmyślny 
lat przestępnych i zwykłych 
był łańcuchem jesieni i zim 
Kiedyż wreszcie 
na syren zachrypniętych skowronkach 
sfrunie wiosna dla wszystkich na świat? 
Na Pawiakach 
w Brygidkach 
po Łukiszkach 
na Wronkach 
my czekamy 
czekamy 
od lat! 

Przyjdzie dzień twój – 
o tłumie! 
i przegródki dni martwych 
runą 
dane na twardy żer łbom 
Wypłyniemy 
na falach twoich ramion 
i bar twych – 
sześć tysięcy Alainów Gerbault! 
Będzie w górze 
nad nami 
migot źrenic 
jak w lustrze – – 
trzask łamiących się lodów i form 
Po cieśninach 
zatokach 
z najludniejszych w najpustsze 
będzie ciskał 
i huśtał nas 
sztorm 

Przyjdzie czas 
przyjdzie czas 
szale wagi się chybną 
Jeszcze rok 
jeszcze dzień 
jeszcze pół – – 
Może nam właśnie 
nam 
być tą kroplą niechybną 
Co ciężarem 
przeważy ją 
w dół – – 
W wrzawie obcych protestów 
w zgiełku słów byle o czem 
zagłuszając ich nicość i czczość 
skrwawionymi rękami 
w czarne ściany łomocem: 
O – otwórzcie! 
Otwórzcie! 
Już dość!

Podobne posty