Wyślij za pomocą:

Wiersz: Bruno Jasieński

Już nas znudzili Platon i Plotyn, 
i Czarlie Chaplin, i czary czapel – 
rytmicznym szczękiem wszystkich gilotyn 
piszę ten apel. 

Dziwy po mieście skaczą już pierwsze, 
zza kraty parków rzeźby wyłażą, 
kobiety w łóżkach skandują wiersze 
i chodzą z niebieską twarzą. 
Po cztery głowy ma każdy z nas. 
Przestrach nad miastem zawisnął niemy. 
Poezja 
z rur się wydziela 
jak; gaz. 

Wszyscy zginiemy. 
Dzień się nad nami zatrzymał złoty 
i pola nasze pobił grad, 
jakby wytoczyła przeciw nam kulomioty 

Niebieska Republika Rad. 
Krzyczały w gazetach telefony i Paty, 
że w zimie nie starczy nam chleba – 
Nikt z nas nie dożyje do zimy. 
Przyszedł czas ostatniej krucjaty. 
Tłumie, 
coś mnie okrążył i chciał bić laskami, 
czemuż stoimy. 
Niech poeci idą do nieba. 
Jestem z wami. 
Nie będzie więcej żaden, 
któremu do ust swój dzban dasz, 
pieścić nam oczu jadem 
gęstym jak bandaż. 

Przyjacielu Anatolu, 
połóż, połóż tu się 
i gdy ci spadnie na czaszkę mój młotek 
i szczury się na nią wgramolą, 
nie krzycz z teatralnym gestem: 
„I ty, Brutusie”. 
To ja jestem. 
I wyciągnę ci z głowy, 
jak magik, 
domy, 
okręty, 
księżyce 
i dragi, 
kobietę z dzieckiem, 
flagi wszystkich nacji, 
bezcenne słowa po dolarze karat. 
Dzisiaj sprzedaję hurtem 
z licytacji 
cały aparat. 
Próżno się wdzięczy chmurek rokoko, 
na plafon nieba rzucone bazie. 
Nikogo więcej księżyc – gonokok 
tęsknotą nocy nie zarazi. 
Znów będzie wiosna raz tylko na rok 
i jedno słońce w niebo się wkrości. 
Jak tynk 
obleci ze świata 
barok 
poetyczności. 
Nie będzie kobiet brzuch 
jak dynamo 
milionem wolt im w głębinie wrząca 
będą po prostu drżały, 
gdy nam 

ciała ich miękkie 
pluśnie żądza. 
Znów będzie ogród, 
jak ogród 
i róż chwiejące się metry. 
Świat rozprostuje się nagle na powrót
w nowej, słonecznej geometrii. 
Znikną, 
jak wrzody, 
które ktoś przegniótł, 
sznury tych, 
miejsca nie było przed kim – 
z wiaderkiem w ręku 
każdy przedmiot 
pooklejali w etykietki. 

O zamknij oczu swoich semafor. 
Snów yokohamy kąpią się w kwiatach. 
Idziemy 
wydrzeć z lawy metafor 
twarz 
rysującą się 
Świata.

Podobne posty