Śnieżyca

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Do mrocznych lasów, na ten łan
Przyjechał wczoraj srogi pan
I ostrzem igieł bije w twarze,
Siwą ma brodę, siwą brew,
Wkrótce – oddechem zetnie krew,
Wyrzeźbi szybom w noc witraże.
Ostatnią trawę z ziemi zmiótł…
Wśród zaspy śnieżnej, ostrych grud
W wietrze usłyszysz głos rozpaczy.
Lecz, gdy kto inny zajmie tron,
Stopnieją śniegi, zniknie szron
I wiosną będzie znów inaczej.
Gdzie indziej również srogi pan
W śnieżycy wiedzie dziki tan.
Tam losy wiosny mniej łaskawsze.
Gdy zjechał groźny mocarz mróz
I lodem w serce ludzkie wrósł,
to jest tam władcą już na zawsze.

Śląsk

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Śląska ziemica ma skarby olbrzymie,
setki warsztatów i kopalń i hut,
tętni gorączką życie w szarym dymie:…
Śląsk – to niby jeden wielki, wielki gród.
Ład i energia ujęły w swe karby
połać tej ziemi, gdzie królował Piast…
ujęły silnie nieprzebrane skarby,
lasy kominów i dziesiątki miast.
A jakież jeszcze bogactwa tam drzemią,
których kilofa nie ruszyła moc!…
Hen tam głęboko, głęboko pod ziemią,
tam, gdzie panuje wieczna, głucha noc.
lecz nie do skarbów dążymy wytrwale,
nie do tych kopalni, śląskich fabryk, hut …
chcemy, by wrócił znów po wiekach w chwale
do Polski, do nas górnośląski lud.

Szanujcie drzewka

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Ptasząt się cudny wznosi śpiew,
Gdy zalśni kwiatów czar okiści,
Kiedy gałęzie naszych drzew
Toną w zieleni młodych liści.
Dokoła płynie słodka woń,
Co nieraz smutek z czoła płoszy
Czemuż zbrodnicza niszczy dłoń
Źródło najczystszej tej rozkoszy?
Niechaj nie będzie takich rąk,
Niech drzewka patrzą wciąż w lazury,
I niech zapachy pól i łąk
Wnoszą w te szare, miejskie mury.

Staszic

Wiersz: Konstanty Ćwierk
nie miał on sławy rycerskiego męża,
Nie składał z własnej krwi ofiary
Ni szedł w zwycięstwo wśród oręża,
Ani zdobywał nam wrogie sztandary
Obce mu rzewne, natchnione canzony,
Ni serca w męce za wszystkich rozdzierał,
Ani mocarną dłonią walił trony,
Ni w gromkiej sławie męczeństwa umierał.
Kuł broń, co błyszczeć nie umie wspaniale,
Znał pieśń, co łzami nie napełni powiek,
Ale budował przyszłość w twardej szkole,
Więc odkryj głowę – Oto wielki człowiek.
 

Słońce

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Jak się masz słońce, błyszczący dukacie…
Z radością każdy powitał cię wieszcz,
Nie mając miejsca suchego na szacie,
Jako że cały miesiąc padał deszcz.
Dziś jesteś znowu z porą roku w zgodzie
i na błękitach zajęłoś swój tron…
Znikną też wkrótce wszelakie powodzie
i promień zloty zwiększy ziemi plon.
Każdy mój bliźni chłodną wodę żłopie,
Bo jest na upał czuły wszelki twór.
Słońce po długim miesięcznym urlopie
Chce nas i ziemię wysuszyć na wiór.
Gdzież ten, kto ludziom w czemkolwiek dogodzi.
Niezadowolenia wstrząsa nami dreszcz.
Wczoraj zło było w chmurach i powodzi,
Jutro będziemy znów błagać o deszcz.

Serce z czekoladki

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Na mej choince w domowej pieleszy
Z poza anielskich włosów złotej siatki,
Wśród cherubinków uśmiechniętej rzeszy
Widzę wciąż sztuczne serce z czekoladki.
Do stóp choinki szopkę mi przynieśli:
W niej trzej królowie i wielbłądy juczne,
I Mały Jezus, Matka obok Cieśli…
Mimo to patrzę wciąż na serce sztuczne.
Bo w tej codziennej życia poniewierce,
Gdzie wzróść nie mogą miłości zadatki
Wciąż przypomina mi człowieka serce
Tamto serduszko z kruchej czekoladki.
Chociaż kolędę mi śpiewają huczną
I łamią białe przeczyste opłatki.
Wiem, że te serca tchną słodyczą sztuczną,
Taką, jak małe serce z czekoladki.

Sąd ludzki

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Według praw jednych gwiazdy rano bledną
I śmierć o zmroku ciało ludzkie grzebie,
Bo na świat cały przykazanie jedno:
Na lądzie, morzu, na ziemi i w niebie.
Nie będzie prawem słowo, które rośnie
W złości okrutnej i nędzy sumienia:
Bezprawiem nakaz, gdy lód daje wiośnie
I bieg odwieczny zdarzeń świata zmienia.
Nie będzie kary, co z zemsty wykwita,
A z chwastów roli ludzkiej nie oczyści,
Nie będzie kara krwi bliźnich niesyta,
Gdy nie z rozumu szła, lecz z nienawiści.
A nie jest sędzią, czyje serce młotem
nie bije w trwodze, czy prawdy jest bliższy;
I nie jest sędzią, kto nie pomni o tym,
że nad nim jeszcze jest Sędzia Najwyższy.

Reforma rolna

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Sprawy agrarne chwytam jednym uchem,
Reforma rolna zbytnio mnie nie boli,
Bowiem na świat ten przyszedłem mieszczuchem
I oczywista nie posiadam roli.
Ten i ów w gniewie podobno się szasta,
Tamten głosowań raduje się skutkiem,
Ja Wyzwolenia nie znam, ani Piasta,
Nie mam tez dworów, co stwierdzam ze smutkiem.
Lecz i myśl moja z pragnień nie wyzuta..
Wiem – los nie będzie skąpy jak Harpagon,
Wiem, że dla wszystkich nadejdzie minuta,
Kiedy posiadać będziem własny zagon.
Ziemię bez zagród, bez bydląt i sługi,
Nikt nas podatkiem wielkim nie obarczy,
Zagon maleńki – coś dwa metry długi,
Jednak każdemu na wieczność wystarczy.

Przedwiośnie

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Nim ptaki zanucą,
A dzień się rozrośnie,
Na tym bożym świecie
Panuje przedwiośnie.
Jeszcze się nie cieszę
Z zielonych gałęzi
I już się nie smucę,
Bo lód rzeki więzi.
Słońce się nie kryje
Za mgłami szaremi,
Lecz kwiatów daremnie
Szukam na tej ziemi.
Nim ludzkości serca
Zabiją radośnie
Wprzód w piersi tysiąca
Panuje przedwiośnie.

Przed urlopem

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Gdy się zaczniesz pocić
W tym miejskim ukropie,
Wówczas marzysz co dnia
O rychłym urlopie.
O zielonym sadzie,
O szmaragdzie łąki,
Gdzie twoja rodzina
W lecie zbija bąki.
Chcesz ujrzeć strumienia
Wód czystość anielską,
Aby móc wykąpać
Swoje grzeszna cielsko.
Hej, gdy się w tej wodzie
Przejrzystej zanurzę,
Jakieś lube dreszcze
Przechodzą po skórze.

Przed karnawałem

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Czy piękna pani jest gotowa już
Do wesołego zapisać się klanu?
Czy może stać się jedna z cudnych róż,
Które karnawał wplącze do rydwanu?
Trzeba mieć wiele, by móc na bal iść:
Suknię, obszytą drogim gronostajem,
Lub jeśli zechcesz nałóż tylko liść,
Chociaż to życie nasze nie jest rajem.
W tym roku moda falbanek i plis,
Dżetów, wplątanych w metalowe hafty.
Do sukien przyda ci się srebrny lis,
Albo też biały spód do czarnej tafty.
Włosy obetnij w linii tej, gdzie nos,
Niech rozwichrzone będą, jak po burzy,
Bo gdy mieć będziesz taki krótki włos,
To może rozum znacznie się wydłuży.

Precz z moratorium!

Wiersz: Konstanty Ćwierk
(Wiadomość z dzienników).
Za zburzone nasze miasta,
Za ruinę dzieł stuleci,
Że dziś gruzy mech obrasta,
Że kraj pustką zniszczeń świeci,
Żeś w okrutnym swym pochodzie
Kładł dorobek lat pokotem,
Chociaż żyjesz dziś o głodzie,
Musisz, niemcze, płacić złotem.
Lecz kto, pytam, nam zapłaci.
Za zbolałe matek twarze,
Za kalectwo naszych braci,
Za łzy krwawe i cmentarze?!

Prawo

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Ach, przyjemna jest zabawa
I wesołość fakt ten znaczy,
Gdy czytają rzecz tę samą,
A tłumaczą ją inaczej.
Jeden czyta głośno „białe”,
Druga zasię znów osoba
Krzyczy „czarne” jeszcze głośniej,
No, bo jej się tak podoba.
„Bądź tu mądry!” – myślisz sobie,
– „Kogo słuchać, o, rozpaczy,
Gdy czytają rzecz tę samą,
A tłumaczą ją inaczej?”
Nie łam sobie próżno głowy!…
Wszyscy z prawem w Polsce zgodni.
Bo czytają polskie prawo
Tak, jak komu jest wygodniej.

Poezja a prawda

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Poeta według wzorów i zwyczaju,
Biorąc i niebo i słońce za świadków,
Bredzi o pięknym, woniejącym maju,
O drzew zapachu i o barwach kwiatków.
Mając w płomieniach natchnienia oblicze,
Zapewnia głośno i z blagierską minom
Że gdzieś tam pono są piosnki słowicze
I właśnie w maju tęskni za dziewczyną.
Łże, oczywiście… Niepotrzebna blaga.
Wszak kwiat uroków majowych już opadł.
I, jako mówi nieba prawda naga,
Maj jest nie lepszy niż jakiś listopad.
Co prawda straty z tego bywa wiele,
Lecz niekoniecznie musimy żyć w raju
I niekoniecznie są słowicze trele
I niekoniecznie trzeba kochać w maju

Pieśń

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Dopóki w polskiej dłoni
Ojcowskich szablic hart,
Co męską pierś obroni
Gdy natrze Niemiec czart.
Pójdzie lud ze wsi, z miasta,
Nie znając niskich trwóg.
Nie damy ziemi Piasta!
Tak nam dopomóż Bóg.
Dopóki myśl narodu
Wierzy w zmartwychwstań cud,
Dopóki bryłą lodu
Nie stał się polski lud.
Pójdzie lud ze wsi, z miasta,
Nie znając niskich trwóg.
Nie damy ziemi Piasta!
Tak nam dopomóż Bóg.

Pierrot

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Ze lśniącej wybiegł karocy
Do sali tańca i szału,
Zapomnień szukać tej nocy….
W ostatnią noc karnawału.
Korek z szampana wystrzela
W kinkietów blaski ze złota….
Wybija tempo wesela
Gorące serce Pierrota.
Strumienie leja się wina,
Płomienie objęły głowę….
Ona tu jest…. Colombina
I wargi jej purpurowe.
Dla niej brzmią flety, oboje,
Ku niej zwracają się oczy….
Chcą zdobyć względy dziś twoje,
Dziewczę bez złotych warkoczy.

Pani wróciła

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Pani wróciła z nad morza, lub gór,
Z zakopanego, Krynicy, Jastarni,
Gdzie gra koroną drzew stuletni bór
I na jazz-bandzie grają ludzie czarni.
Pani wróciła i świeżością tchnie,
Pani wróciła z uśmiechem na twarzy
Stamtąd, gdzie słońce zdrowie ludziom śle,
Gdy spoczywają wygodnie na plaży.
Nie wie, co letni na asfalcie znój,
Ani co suknia kurzem wyniszczona
Wróciła, wspomnień słodkich wioząc rój
I najmodniejszą figurę charlestona.
Pani ma wiotki i wytworny stan,
Bo pani modę i dyjetę ceni.
Na panią czeka syn, córka i pan
I puste wnętrze mężowskiej kieszeni

Palmowa niedziela

Wiersz: Konstanty Ćwierk
O, nigdy jeszcze słońcem wyzłocona,
co wczesną wiosną wzeszło na błękity,
że ludzkość, patrząc w niebo rozmodlona,
czuje w swych sercach nieziemskie zachwyty,
nie byłaś strojna w wielkie dziejów słowa
jak ty, najbliższa niedzielo palmowa.
Wiosna się budzi… W narodów świątynie
poprzez szeroko otwarte wierzeje
Wolność, dostojna Pani wchodzi ninie…
A nim dzień drugi słońcem rozednieje,
polskie się dusze w szczęściu rozanielą
twoim zwycięstwem, palmowa niedzielo.
Hosanna! – Krzykniem. Zwycięstwo jest z nami!
Nim dzienny będzie słońca bieg skończony,
z pieśnią na ustach, a w ręku z palmami
Zwalimy słupy graniczne, kordony.
W historii będzie twych godzin wymowa
mieć złote zgłoski, niedzielo palmowa.