Ostatni bal

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Uciekłszy z domu szarych ścian,
W takt skrzypiec oraz fletu
W ostatni w noc tę pójdziesz tan,
Gdzie tafle lśnią parkietu.
Otwarto wrota wielkich sal…
Arlekin nas zaprasza,
Bo to wszak dzisiaj wielki bal:
I wielka uczta nasza.
Lecz złudzeń runie złoty most,
Gdy myśli przyjdzie nawał,
Że jednych zawsze gnębi post,
Dla innych wciąż karnawał.
Uciekłszy z domu szarych ścian,
W takt skrzypiec oraz fletu
W ostatni w noc tę pójdziesz tan,
Gdzie tafle lśnią parkietu.
Nić karnawału już się rwie…
Lecz pomnij, przyjacielu:
On nie dla wszystkich kończy się…
Nie istniał wszak dla wielu.

Ogródek literacki

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Nie futurysta, ni inny rozpustnik,
Ani buntownik w czerwonawe prążki,
Często mnąc w zębach papierosa ustnik,
Czytasz okropnie nielojalne książki.
By mózgownice mieć bzdurstw wszelkich sytą,
Choć sercem targa wydawnictwa cena,
Leży przed tobą „Julio Jurenito”,
Z wstępem pisanym mętnie przez Kadena.
Potem cikształtne prezentują rymy
(czasem się przez to zwiększa w piersi „chandra”)
Lechoń, Słonimski i inne Tuwimy,
Co się ulęgły na łonie „Skamandra”.
Dalej oglądasz bliskie im oblicza,
Gdy z kartek książki przed oczyma suną:
Sny Wierzyńskiego, lub Iwaszkiewicza;
Tutaj Winawer, tam Jasieński Bruno.

O nowa karto!

Wiersz: Konstanty Ćwierk
O, nowa karto, starej Europy,
ileż na tobie widzę nowych barw!
w sprawiedliwości weszłaś pono tropy,
zrzuciwszy z lica tysiąc wstrętnych barw.
Hosanna, wołam, zdążamy na szczyty,
chociaż niepewny jeszcze barw twych cud,
bo rewolucje są i plebiscyty,
samostanowień nie ukończył lud.
Jeszcze wielkości nie znasz zaludnienia
i pracy ludzkiej nieznany ci płód,
nie wiesz, gdy wszystko dzisiaj się tak zmienia,
jakie nazwisko ma ten i ów gród.
Mnie ciągle linii twych niestałość nęka,
w barwach nastąpić może zmiana ról,
wszak uczonego geografa ręka.
posłuszna musi być rozkazom kul.

Niedługo już

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Niedługo już na Polski zew
odpowie Ślązak słowem twardem,
szlachetny porwie serce gniew,
wyrąbie przyszłość swą oskardem
tysiąca głosów … już niedługo
Przez tyle lat, przez tyle lat
pot z czoła płynął, z czoła strugą,
a w zamian świszczał pruski bat.
Lecz koniec już… Nadchodzi dzień,
gdy kopnie Ślązak los tułaczy,
gdy zejdzie z jego słońca cień
i pójdą w niwecz dni rozpaczy. 
O, pomnij to, Ślązaku – swoim potem
skropiłeś każdy Śląska cal … 
Niedługo już podniebnym orłów lotem
popłyniesz hen w świetlaną dal.

Nie damy ziemi!

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Ta kombinacja niemiecka jest na nic!
Pomyślisz sobie, gdy gazety czytasz,
Że chcą rewizji Niemcy śląskich granic,
I połknąć polski do morza korytarz.
Niestraszne ci są depesze złowieszcze,
Choć tekst tłustością czcionek w oczy kole,
Bo wiesz, bo czujesz, że Polskę stać jeszcze
Na drugi Grunwald i drugie Psie Pole.
Na przekór mądrym zagranicznym krzykom
I Lidze, która o pokoju ględzi,
I wygolonym wszelkim angielczykom
Nie damy ziemi naszej ani piędzi.
Choć znasz przyszłości wojen dni najkrwawsze,
Wierząc w moc własną, ze spokojem czytasz.
Polskim był ongi, Polskim będzie zawsze
Śląsk w swych granicach i gdański korytarz.

Nic nie było i nie będzie

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Mówią tutaj, mówią wszędzie…
Troski na twarz pada cień.
Co to będzie, co to będzie,
Nim wyborów przyjdzie dzień.
Ponad Polską czarne chmury,
Tu i ówdzie słychać zew,
Aby wszczynać awantury,
Aby się polała krew.
Sen ucieka nagle z powiek,
Na mózg strachu pada mrok,
Gdy w gazecie czyta człowiek,
Że znów jakiś powstał blok.
Będzie bój rzecz oczywista,
Już w powietrzu czuje proch.
Ciągle mu się śni faszysta,
Choć co Polak, to nie Włoch.

Nagroda Nobla

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Kiedy zwyciężył polskiej duszy płód,
Tłum głowy kornie pochyla rad nie rad.
Dziwiąc się pewnie, że ów wielki cud
Stworzył ten skromny i cichy literat.
wylew czułości, brzmią tysiące braw,
Naród serc wrota uwolnił ze skobla.
Do niezliczonych bowiem polskich sław
Spłynęła jeszcze nam nagroda Nobla.
Więc i dziś czasem bywa górą duch,
I w naszym wieku zwycięża literat,
Nie tylko mięśni wyszukany ruch,
Kiedy się wprzęgną w gimnastyczny kierat.
Nie tylko twórcy politycznych gier
Wzrośli nad głowy szarej ludzkiej czerni,
Lecz i ci także, co dzierżą dusz ster,
Słabi na ciele, fortuną mizerni.
A więc to jeszcze nie jest zwiędły liść,
To nie zalana morzem chamstwa grobla,
Bo ten, kto umie słońca szlakiem iść,
Dojdzie czasami do nagrody Nobla.

Nad grobem Nieznanego Żołnierza

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Większy to rycerz z ostatniego boju,
Niż którykolwiek, co żył na tym globie,
Bo chwały własnej nie znał w krwawym znoju…
Któż m. cześć odda w zapomnianym grobie?…
Nikt nie poświęci mu rymów rapsodu,
Choć bohaterskie odprawił igrzyska…
Któż bowiem pozna z jakiego był rodu?…
Zginą bez śladu żołnierz bez nazwiska.
Na walk tytanów purpurowej wstędze
otomny imion jego nie przeczyta,
Ani je znajdzie w dziejów grubej księdze…
Jedno wspomnienie – ta kamienna płyta,
Oto grób w kwiatów ustrojon kaskady:
Mogiła męża, ojca, syna, brata;
grób – olbrzym wielkiej, tysiącznej gromady,
Co krwią serdeczną zrosiła pół świata.
Módl się słowami co dnia błagalnemi
ty, coś żyw wyszedł wczoraj z krwawej matni,
By nie płynęła już krew na tej ziemi
I by grób taki był w Polsce ostatni.

Naczelniku!

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Prezentuj broń! i podnieś czoło dumne!
Najskrytszych myśli tajnia się odmyka,
gdy spojrzą w głąb surowe i rozumne
te oczy… Naczelnika.
I czegóż Ci w dzień Twego życzyć Święta?
Czy serc miłości? – Tej przecież masz bez liku,
boś spełnił cud i Polski zerwał pęta
O, Wodzu – Naczelniku!
Baczność! Patrz tam… niewola, Polski zmora
i bestii z wschodu uczta krwawa, dzika…
Śledziła wciąż satrapów nędzna sfora
twojego Naczelnika.
Baczność! patrz znów… bojowej trąbki tony…
Garstka walecznych mężnie się potyka…
Bój krwawy wre!… sny ojców… legiony…
myśl święta Naczelnika.
I czegóż Ci ma życzyć Polska cała,
stojąc przed Tobą w nieprzejrzanym szyku,
Ojczyzna wszak już przecie zmartwychwstała
O, Wodzu – Naczelniku!

Na wiosenną nutę

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Słońce wypływa z chmur brudnawej matni,
Ptaki śpiewają już całkiem rozgłośnie.
Po raz już setny, pewnie nie ostatni
Piszę o wiośnie.
I będę pisał, póki nieba lazur
Będzie jak bratnia ślicznych oczu głoska,
Nim jej nie zetrze czasu ostry pazur
I szara troska.
I będę pisał, póki słońca radość
Będzie uśmiechom ust. różanych równa,
Aby weselu życia czynić zadość,
A to rzecz główna.
i będę pisał, póki promień złoty
jednako z włosem jasnym lśni radośnie,
Wśród tych podobieństw któż nie ma ochoty
Marzyć o wiośnie!

Na święta

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Tym, którzy wyjeżdżają.
Choćbyś w ten wieczór miał zdobyć tysiące
Jakaś moc wielka, jakaś niepojęta,
Jakieś uczucie odwiecznie płonące
Każ e przy matce przeżyć ci te święta.
Choćbyś miał pieszo brnąć po białym śniegu,
Ścierając w bólu łzę męską ukradkiem,
Pójdziesz chociażby na przepaści brzegu,
By z braćmi swymi złamać się opłatkiem.
Chociaż cię tutaj słodkie wabi oko
i obietnice masz w uroczej mince.
Ty pójdziesz jutro z rzewnością głęboką,
By się z siostrami cieszyć przy choince.
Tocząc w tym życiu o byt walkę ostrą,
Raz chcesz do roku mieć radość na czole,
Gdy z matką, ojcem i bratem i siostrą
Przy wigilijnym jutro siądziesz stole.
 

Na plebiscyt

Wiersz: Konstanty Ćwierk
W promieniach słońca wojsk kolumny
przez tryumfalne wchodzą bramy
do ziem, gdzie Piastów ród jest cichy,
gdzie Teutona pięść zawzięta,
owoc nieludzkiej, głupiej pychy,
ducha polskości skuła w pęta.
Sen to, czy jawa? Moce wraże
dal pochłonęła i mgła sina,
a dziejów naszych na zegarze
bije radosna dziś godzina.
Wpatruj się w oczy tych żołnierzy,
co granic Polski pilnie strzegą:
dziś do ostatnich już rubieży
po wiekach idą w ślad Chrobrego.
Wpatruj się z bliska w serca ludu:
co na zamiary siły mierzy,
który dokonał tego cudu,
że dziś powraca do macierzy.

Mróz

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Do mrocznych lasów, na ten łan
Przyjechał wczoraj srogi pan
I ostrzem igieł bije w twarze.
Siwą ma brodę, siwą brew,
Łzy w perły zmieni, ścina krew,
Na szybach rzeźbi w noc witraże.
Ostatnią trawę z ziemi zmiótł,
Wśród sopli lodu, wśród tych grudzień
W wichrze usłyszę głos rozpaczy.
Lecz gdy kto inny zajmie tron,
Stopnieją śniegi, zniknie szron
I przecież będzie znów inaczej.
Przez mroczne lasy, przez ten łan
Jedzie tak długo srogi pan
Aż słońce będzie znów łaskawsze.
——————————————–
Przyjechał groźny mocarz mróz,
Lodem w człowieka piersi wrósł
I został władcą tam na zawsze.

Moja Przyjaciółka

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Nim światło zgaśnie w wieczory zimowe,
A sen u progu sypialni nie stoi,
W ciszy urocznej wychylam swą głowę,
By spojrzeć w oczy przyjaciółki mojej.
Oczy ma cudne, w których troskę topię…
W oczach tych żarzą się błyski ekstazy,
Lub przebiegają jak w kalejdoskopie
Skąpane w słońcu i tęczy obrazy.
To mi przynosi zmarłych czasów echa
Nabrzmiałe chwałą, jak rycerska zbroja,
To znów się mądrze w zadumie uśmiecha
Dobra, serdeczna przyjaciółka moja.
I nigdy ze mną się o nic nie wadzi,
Nie ma przede mną żadnej tajemnicy
I nigdy nigdzie z nikim mnie nie zdradzi,
Siedząc na tronie uczuć powiernicy.

Modlitwa

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Boże, coś karał nas wiek cały srodze
I niewolników stwarzał pokolenia,
Coś ciernie sypał na męczeństwa drodze
I żyć nam kazał bez Polski istnienia,
Że to nie były wiekuiste męki,
Przyjm, o Przedwieczny, z serc płynące dzięki.
W nawach Twych świątyń płoną jasne znicze;
Już ich nie zgasi nigdy naród wraży,
Ni we łzach tonąć nie będzie oblicze;
Bez skarg idziemy do Twoich ołtarzy.
Za to, żeś zgoił wciąż krwawiące rany,
Dzięki Ci dzięki, o, Panie nad Pany!
Słońce wolności na kopule świata
W burzach niewoli okrutnej nie kona.
Niechże nie gasi go nam ręka brata,
Gdy ręka wroga opadła zemdlona.
Byśmy nie zeszli dzisiaj na bezdroże,
Spraw to, o, Panie Nasz, Przedwieczny Boże.

Matura

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Już był z polskiego pisemny egzamin,
Matematycznych minął ciężar zadań.
Każda córeczka, każdy synek mamin
Nie je obiadów i nie jada śniadań,
Lecz się o byle co gniewa i wścieka,
Bo egzamin ustny jeszcze czeka.
I będzie jeszcze historia, fizyka,
Obce języki po martwej łacinie,
Tak to się szkoła z rąk młodych wymyka
I wkrótce piękne życie szkolne minie.
A młodość sądzi, że cały świat zmieni
Kiedy poczuje maturę w kieszeni.
Młodość: algebra, ćwiczenia, matura,
Młodość: humoru złotem kute skrzynie,
Cudowna młodość, gdzie najsroższa chmura
W tym, że się uczeń zetnie w egzaminie
Jeśli nie przyjdą pomoce sekretne:
A ja, mój Boże, ja się już nie zetnę.

Maj

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Ptaszęce chóry, najpiękniejsze z harf
Co dnia zwiastują wielkie wiosny święto.
Maj niesie w słońcu kwiatom tęczę barw
Z twarzą promienną, jasną, uśmiechniętą.
W szmaragd się każde ustroiło z drzew
I w woń najsłodszą i w najbielsze kwiaty
Wiatru w gałęziach delikatny wiew
Śpiewa kochania słodkie poematy.
Jeszcze przed żarem nie uciekam w cień,
Ni ogniem z nieba pierś jest przepalona.
Wiotką ruń łanów czar wiosennych tchnień
Ku słońcu podniósł z pulchnej ziemi łona.
Za rok wiosenne czary wrócą znów:
Słońce zaświeci i słowik zanuci,
Akacja kwitnąć będzie i krzak bzów,
Jeno się człowiek zmieni i nie wróci.

Listopad

Wiersz: Konstanty Ćwierk
Kiedy ostatni liść z drzewa już opadł.
Przeczuć niemiłych męczy mnie w snach zmora,
Z doświadczeń bowiem wiadomo: listopad
To niebezpieczna dla Polaków pora.
Raz nie w swym czasie myśl się jakaś wciela,
To znowu klapa najmądrzejszych planów,
Albo w Krakowie z tłumu zbrodniarz strzela,
Celując prosto w pierś polskich ułanów.
Wielu przy biurkach i wielu od łopat
W niedoli myślą zeszło na bezdroże. –
A właśnie nadszedł nieszczęsny listopad,
Więc się o jutro niespokojne trwożę.
Trwoży mnie frazes, co się tak rozpiera,
Trwoży mnie wiele pustych w Polsce główek,
Z każdego węgła – zda się – czart wyziera…
Niepokój budzi każdy …Sulejówek.
Nadziei promień z liśćmi – zda się – opadł,
I brzydkich przeczuć w snach mnie męczy zmora,
Oby czym prędzej przeminął listopad,
Ta niebezpieczna dla Polaków pora.