Wyślij za pomocą:

W nocy, gdy świat się w mroku pogrąży bezwładnie
I uśnie w zimnych brzegach toń zdrętwiała morza:
Ja w twą alkowę senną cicho się zakradnę
Podpełznę niewidzialny do twego łoża.
I tam, gdzie się twa postać w świetle lampki bieli,
Gdzie skroń twa tajnym znojem gorączkowo pała,
Przyczołgam się do ciepłej, ciepłem twej pościeli
I do wezgłowia twego dziewiczego ciała.
Pod rąbki twej bielizny szyją gadu śliską
Wślizgnę się do nagiego, dyszącego łona,
Jaszczurczą piersią przylgnę doń tak strasznie blisko –

Jak żadna pierś doń nigdy nie była zbliżona.
Potem w długie objęcia ujmę twe ramiona,
Kształtne nogi i biodra, krągłą pierś i szyję –
Wokoło ciebie całej cały się obwiję! –
I nareszcie – ty ze snu ciężkiego zbudzona,
Ockniesz się – i przejęta rozpaczliwa trwogą –
Ujrzysz ponad swym czołem głowę mą złowrogą
I dwoje ócz jaszczurczo utkwionych w twym oku,
Bezlitośnie płonących pożądliwym żarem…
Wzdrygniesz się, zechcesz krzyknąć – lecz pod strasznym czarem
Tego bezlitosnego wężowego wzroku
Zamrze Ci głos – i serce skrzepnie – i bezwładnie
W rozpaczliwym poddaniu głowa Ci opadnie
I z przymgloną powieką – z obumarłym ciałem –
Roztulisz drżące usta…
Wtedy – z  dzikim szałem –
Ja gwałtownie zakręcę swych uścisków zwoje,
W objęciu swym duszącym pierś twą ścisnę śnieżną –
I w słodkie twoje usta z tkliwością lubieżną,
Śmiertelnym tchnące jadem, żądło chciwie wpoję.

Wiersz: Bogusław Adamowicz

Podobne posty