Wiersz: Bruno Jasieński
1.
pytały się raz ciszy
rogówki z twarzą modrą:
„dlaczego czarny dyszel
„włazi nam wciąż między biodra?
„dlaczego, choćżeśmy ładne
„i miłość dajemy tanio,
„nie przyjdzie nigdy do żadnej
„prawdziwy biały anioł?
„dzień zdycha na zachodzie
„i z nosa sączy farbę.
„ach, ciężko jest chodzić co dzień
„z nieba olbrzymim garbem!
2.
a kiedy usną grzecznie
w objęciach czyichś dłoni,
śni im się, że z drogi mlecznej
archanioł schodzi do nich.
tuli ich ciała kruche
w mosiężnych ramion żarnach
i długo bezpłodne brzuchy
zapładnia złotym ziarnem
jest wielka cisza w niebie
i słyszą w tej ciszy śpiew czyjś,
i kulą nogi do siebie
niezgrabnym ruchem dziewczyn.
a gdy wracają blade
za mgły błękitnym zamszem,
cienie do stóp im się kładą
i dzwony dzwonią na mszę.
jest cisza spełnionych legend
w godzinie świtu rannej.
3.
przez miasto długim szeregiem
wracają najświętsze panny.