Wyślij za pomocą:

Wiersz: Józef Czechowicz

przedświt się czule czołgał 
przez mroczne puszcze l chaszcze 
noc przed nim płynęła wołgą 
górą krążyła jak jastrząb 
u dróg ciemnych z niebem twarzą w twarz 
chaty tłoczyły się w ciżbie 
miłość bez gwiazd 
miłość tlała po izbach 
usta spajają na usta młotem 
mocno ciemność sprzęga 
pierwsze uściski młocie 
nieskończona wstęgą 
ciało się ciałem nakrywa 
pachnącym świeżą śliwą 
ramiona w gorącei przestrzeni 
zamykają się ciemnym pierścieniem 
tapczan twardy zgrzany jak rola 

orzą chyże lemiesze kolan 
aż zamiast pszenic wschodzących i żyt 
zaszemrye srebrem świt 
zastuka do okien biało 

podnieść oczy spojrzeć z uśmiechem 
to kwitnącej czereśni gałąź 
zgięła się pod strzechę

Podobne posty