Wyślij za pomocą:

Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński

dla J. K. W. 
Tam, gdzie wiruje niebo od wag, skorpionów i panien, 
zaułki wydrążone w ciele stygnącym. Kornik, 
kornik podkruszył dęby wieków, a obok ze sceny się kłania 
kukła z trocin od trwogi wydęta potworniej. 
Kopuła zbudowana z lęku i kroków nocnych 
kołysze się powoli. Wrzaski ostatecznych trąb 
serafiny czarne przynoszą, a ty tylko mocniej 
zaciskasz w garści gwiazdy złamanej ster i w głąb 
jak w podświadomość odnosisz zmniejszony krajobraz. 

Tam 
dziewczyna o włosach ze spalonej słomy 
wije ciemność do fletu kołującą jak kobra 
i stoją nad twym grobem jerycha zwalone – jak gromy. 
Tam – ach, jak pięknie tańczą jej nogi płynące krwią, 
tam ach, jak pięknie jej oczy zgniłych topielic, 
a skry niebiesko biegną od rozdartych jelit, 
tylko ze zgrozy koty przybite do dachów drżą. 
To muza nadobnych wierszy. Staje cieniem jej czarny upiór 
wśród konających koni i szczurów, sunących w ciemność, 
ale w jej rękach taki wdzięk i smutek, 
kiedy otwiera skrzynie ulic i przepaść do dna śmierci 
pode mną. 

19.XII.1940 r.

Podobne posty