Wyślij za pomocą:

Wiersz: Jan Kasprowicz

Codzień chodzi, czy pogoda sprzyja,
Czy mu oczy tumanią zamiecie;
»Pani-matko!« słania się kobiecie,
A do córki: »gwoździczek, lelija!…«

Na odpuście zaloty zapija.
Szczęśliwszego niema w całym świecie;
I córeczka płoni się, jak kwiecie,
A matusia wargi w uśmiech zwija.

I drą pierze, przędą len kudłaty,
Trza wyprawy: koszuli, pierzyny —
Ślub za pasem… gdy wróci jedyny.

Ale Wojtka — wzięli go w sołdaty —
Do powrotu nie przynagla serce:
Gdzieś w Szczecinie oddał je »pomerce«.

 

Podobne posty