Wyślij za pomocą:

Wiersz: Tadeusz Gajcy

Ucieleśnię się jeszcze powtórny, 
jak rysuję się w lustrze milczący 
i znów pójdę jak ręka za piórem 
krajem cierpkim, gdzie krzyże jak brzozy 
i gdzie ludzie jak czarny różaniec 
aemię wiją pod niebem nucąc, 
deski smutne radośnie zbijają 
zapatrzeni w wysokość jak Chrystus. 

Ten sam dzięcioł zastuka mi w konar 
i wiewiórka jak ręka smukła 
przemknie dołem, gdzie ciężko na modrej 
dłoni liścia – leniwy skorupiak, 
ten sam głos mnie na progu powita 
i powietrze rozchyli jak bramę, 
i ta sama otworzy kobieta 
pismo moje jak trudny ornament. 

I powtórzę z pamięci jak dzisiaj 
szyn sprzężonych podwójny bieg, 
miasto świateł soczyste jak wiśnia 
i fabryczny, zdyszany szept… 
Każde imię odcrytam z powietrza, 
każdą rzecz oczom podam jak niebo, 
więc już złudę i sen ucieleśniam 
w ciemnym żalu pytając – dlaczego. 

Nie odwrócę się już i nie cofnę. 
Własnym śladem odmierzę czas, 
jak się groby odmierza pod sosnę, 
jak się ciało odmierza od zmierzchu. 
I zostanę nad szklanką już wieczny 
snem niekształtnym mierząc od gwiazd.

Podobne posty