Nie ran pogardą tej obcej dziewczyny,
Jej czar jest inny niżeli twój czar.
Tyś memu ciału dreszcz w świecie jedyny,
A ona ust mi chce oddać maliny —
Czyjaż dłoń zdoła odtrącić ten czar?
Wszak tobie pierwszej tę miłość wyznaję —
Ona nic nie wie, choć czeka i śni.
Szedłbym tak do niej jak w lasy i w gaje,
A odkąd znam ją, wciąż mi się wydaje,
Że policzone są wiosny mej dni!
Wargi me falą w uśmiechu ozdobne,
Jaśnistym włosem polśnioną ma skroń,
Spojrzenie — pilne i z lekka żałobne,
Dłonie do twoich niechący podobne —
Pieszcząc pomyślę, że pieszczę twą dłoń…
Jej zaklęć szepty nie zmienią mnie wcale,
Jej pocałunek nie rozłączy nas!
Pozwól mi odejść w ust tamtych korale,
Bym łkał przez chwilę, bym kochał niestale
Raz jeszcze jeden, ach, tylko ten raz!
Wiersz: Bolesław Leśmian