Podobne posty
Psalm 120
Wyślij za pomocą:Ad Dominum cum tribularer clamavi.
W każdym ucisku swoim wołałem do Pana,
A moja prośba zawżdy była wysłuchana;
I dziś Cię temże sercem proszę, Pana swego:
Obroń mię od potwarzy języka zdradnego.
Co swem kłamstwem pożyszczesz, języku wszeteczny,
Jeno ludzką nienawiść, a gniew Boży wieczny?
Twoje słowa są strzały jadem napojone
Śmiertelnym, Twoje słowa węgle rozpalone.
Między zbójcy (niestetyż) jest mieszkanie moje,
Między ludem nieludzkim trawię lata swoje;
Mnie mił pokój, a oni w zwadzie się kochają,
A gdy zgodę wspomionę, mieczów pomykają.
Przekład: Jan Kochanowski
Psalm 73
Wyślij za pomocą:Quam bonus Israhel Deus.
Niech co chce będzie, żyw Pan ludu swemu,
I zna, kto szczerem sercem służy Jemu.
Jaciem, poprawdzie, o włos nie szwankował,
Mój nierozumny rozum to sprawował.
Bo kogo (przebóg żywy) nie pobudzi
I ten wczas i ten dostatek złych ludzi?
Oni przeciwnej fortuny nie znają
I w dobrej sile długie lata trwają.
W ludzkich frasunkach nie są położeni,
Ani z drugimi bywają dręczeni.
Przetoż je pycha zewsząd otoczyła,
Fałsz, okrucieństwo, niezbożność przykryła.
W rozkoszach leżą, na to się podali,
By jeno woli swej dosyć działali;
Niewinne dręczą, mowy nie hamują,
Przeciwko Bogu sprosnie występują.
Swą wszetecznością i nieba sięgają,
Językiem stanu każdego ruszają;
Niebaczni ludzie cisną się za nimi,
Napijając się tegoż błędu z nimi,
I mówią: Zać to są boskie zabawy,
Przypatrować się, jakie ludzkie sprawy.
Oto źli ludzie co za szczęście mają,
W jakim dostatku dni swych używają!
Próznom ja tedy warował się złości,
Próznom zachował ręce w niewinności,
Cierpiałem niewczas przenaszladowanie,
Podejmowałem cały dzień karanie.
Jeslibych tak rzekł w głupiem sercu swojem,
Wzgardziłbych, Panie, wiernym ludem Twoim;
A chcąc w tej mierze co pewnego stawić,
Nie mogłem ludzkim rozumem się sprawić,
Ażem wszedł, Panie, do przybytku Twego,
Tamem obaczył przyszły czas każdego.
Inaczej tego powiedzieć nie mogę:
Na ślizkim gruncie położyli nogę.
Niepewne skarby posiedli na ziemi,
Bo skoro zagrzmi Twa pomsta nad niemi,
I pan i państwo znikną w ocemgnieniu,
Prosto, jako sen na pierwszem ocknieniu.
A ich władania, ich wysady, Panie,
Śmiech tylko ludzki w mieście Twem zostanie.
Ale niźli to serce me pojęło,
Siła troskania, siła myśli wzięło.
A wszytko prózno, bo długo myśliwszy,
Co dalej, temem jeszcze był wątpliwszy,
Tak, żem też być mógł przed oczyma Twemi
Poczytan między bydlęty sprosnemi.
Wszakżem od Ciebie, Panie, nie zachodził;
Tyś mię z łaski swej sam za rękę wodził.
Miałeś na pieczy wszytki moje sprawy,
Zkądem ja dosiągł nieśmiertelnej sławy.
Kto jest na ziemi, kto na wielkiem niebie,
Kogobych ja miał chwalić, okrom Ciebie?
Po Tobie, Panie, serce me truchleje,
Bo z Ciebie wiszą wszytki me nadzieje.
Wszyscy zaginą, którzy Cię nie znają,
Wszytki zatracisz, którzy Cię mijają;
A ja przy Tobie, mój Panie, zostanę,
Ufać Twej łasce nigdy nie przestanę,
I będę zawżdy miał Cię za co sławić
I ludzkie uszy Twoją chwałą bawić.
Przekład: Jan Kochanowski
Psalm 107
Wyślij za pomocą:Confitemini Domino, quoniam bonus.
Chwalcie Pana prze dobroć Jego niewymowną,
Chwalcie prze litość wieczności rowną.
A wy więc naprzód, coście z rąk wyswobodzeni
Nieprzyjacielskich i zgromadzeni,
Jedni stąd, kędy słońce występuje z morza,
Drudzy, gdzie gaśnie wieczorna zorza;
Ci z krajów Akwilonom podległych, a owi
Z pól nakłonionych ku południowi,
Którzy po nieświadomych puszczach się błąkali,
Gdzie stopy ludzkiej nie najdowali,
To głodem, to pragnieniem ciężkiem utrapieni,
To ustawiczną pracą zemdleni.
Ci do Pana wołali a Pan w ich frasunku
Prędkiego smutnym dodał ratunku,
I nawiódł na gościniec prawy obłąkane,
Że oglądali wsi budowane.
Niechajże wielką Jego dobroć wyznawają
I sprawy światu opowiadają:
Że nakarmił obficie głodem utrapione
I dźwignął wszytkiem upośledzone.
Którzy w ciężkich okowach na gardło siedzieli,
A to, że Boga nizacz nie mieli,
A On je też nieszczęściem takowem shołdował,
Że nie był żaden, ktoby ratował.
Ci do Pana wzdychali, a Pan w ich frasunku
Prędkiego smutnym dodał ratunku,
I wywiódł je z więzienia i strach śmierci srogiej
Złożył z troskliwej dusze ubogiej.
Niechajże wielką Jego dobroć wyznawają
I sprawy światu opowiadają,
Który wrota żelazne i nieprzekowane
Wyłamał snadnie progi spiżane.
Którzy za to, że wiek swój niemiernie trawili,
Zdrowie i siłę marnie stracili,
Tak, iż ani pomyślić na pokarm nie mogą,
A w dole prawie już jedną nogą:
Ci co do Pana wołali, a Pan w ich frasunku
Prędkiego smutnym dodał ratunku;
Słowem swojem ich wszytki choroby okrócił,
I mdłe ku zdrowiu pierwszemu wrócił.
Niechajże wielką Jego dobroć wyznawają;
I sprawy światu opowiadają;
Niech mu wdzięczność okażą, Imię Jego chwaląc,
I zasłużone ofiary paląc.
Którzy w przeważnem drewnie po morzu żeglują,
A swe potrzeby pławem sprawują,
Ci umieją powiedzieć o Pańskiej możności
I cudach Jego na głębokości.
Kiedy każe, wnet wiatry wstaną popędliwe,
Alić już morze skacze gniewliwe,
A nawę to do nieba wełny wymiatają,
To zaś w przepaści ślepe spuszczają;
Żeglarzom twarzy bladną, serce zjął strach srogi,
Odjął i ręce, odjął i nogi;
Taczają się, pijanym podobni, mądrości
Nie stawa przeciw morskiej srogości.
Ci do Pana wołali, a Pan w ich frasunku
Prędkiego smutnym dodał ratunku:
Stanął wiatr, może spadło, żeglarze ożyli,
Nawę do portu zdrową przybili.
Niechajże wielką Jego dobroć wyznawają
I sprawy światu opowiadają;
Niech Go chwalą, gdzie ludu zbór nawiętszy będzie,
Niech go nie milczą, gdzie rada siędzie.
Tenże rzeki osusza i zbiegłe strumienie
Niewymacanym ponikiem żenie,
I obraca, prze zbytek ludzki, grunty płodne
W piasek i w słone pola nierodne.
Kiedy zaś chce, pustynią w piękną rzekę mieni
I piasek w łąkę pełną strumieni.
Gdzie potem utrapiony głodem lud prowadzi,
A oto zacne miasto się sadzi.
Pola na koło sieją, winnice kopają,
Pożytki biorą, żywność znaszają.
Pan zdarzył, że i sami wnet się rozrodzili
I wielkie mnostwo stad rozmnożyli.
Za czasem przeginęli, że ich barzo mało
Z onej wielkości pierwszej zostało:
Owi głodem, a drudzy morem okróceni,
Wielka troskami część porażeni.
Na pany wzgarda przyszła, że się kryć musieli,
A z pustych lasów wyźrzeć nie śmieli.
A ubogiego zaś Pan w przypadku założył,
I jako stado owiec rozmnożył.
Na to patrząc, w pobożnem sercu radość roście,
A złemu gębę by zaszył proście.
Kto ma rozum, to wszytko uważy, a wszędzie
Łaskawość Pańską najdować będzie.
Przekład: Jan Kochanowski
Pieśni II / Pieśń XIII
Wyślij za pomocą:Wiersz: Jan Kochanowski
Panu dzięki oddawajmy,
Jego łaskę wspominajmy,
Który hardym miesza rzeczy,
A skromne ma na swej pieczy.
On hardy, nieunoszony,
On tyran północnej strony,
Któremu, jako sam mniema,
Świat tak wielki równia nie ma,
Car moskiewski plac mężnemu
Puścił królowi polskiemu;
Nie oparł się aż o lody
Niepławnej północnej wody.
Fraszki I / Na poduszkę
Wyślij za pomocą:
Wiersz: Jan Kochanowski
Szlachetne płótno! na którem leżało
Owo tak piękne w oczu moich ciało,
Przecz tego smutny u fortuny sobie
Zjednać nie mogę, aby głowie obie
Pospołu na twym wdzięcznym mchu leżały
A zobopólnych rozmów używały?
Więcej nie śmiem rzec; bo i tak się boję,
Że z tych słów zazdrość myśl zrozumie moję.