Wyślij za pomocą:

Wiersz: Jan Kasprowicz

Do szpitala powieźli biedactwo…
Świetne przyniósł mu rok ten gościńce:
Połamane pacierze i sińce —
Co za skarby! jakież to bogactwo!

Ekonomski bat wielkie ma władztwo —
Plecy chłopskie! tu wyprawia młyńce,
A chciej tylko poskromić złoczyńcę:
Bunt pod ręką, brak czci, świętokradztwo!

I ludziska, jak woły robotne,
Chodzą w jarzmie i milczą, zaklęte,
Chociaż serce w krzyk głośny się budzi!

Tak, jak woły, w niewoli poczęte —
Te są tylko różnice stokrotne:
Tych nie biją, ale biją ludzi…

Podobne posty