Wyślij za pomocą:Wiersz: Jan Kasprowicz
»A nie zapomnij ty o mnie
Onąć godziną,
A nie zapomnij ty o mnie!
Za Dunajami, co Bóg wie, gdzie płyną,
Nad wodą siną
Morza, iż mówią, tak huczy ogromnie,
Że ziemia trzęsie się w koło,
Że oneć bory, oneć ciemne lasy,
Co jako pasy,
Brzeg opasują,
Jak żywe drżą,
Choćby wesoło
Pomiędzy ludźmi, co biedy nie czują,
Szło ci to życie w czerwonym kołnierzu,
Oj ty rycerzu,
Nie pogardź mną!…«
I aż »neslowym« fartuchem
Łzy ocierała,
Z jasnego »neslu« fartuchem —
Gdy go tak w drogę daleką żegnała
Za wsią, co stała
W jakiemś zamgleniu zasępionem, głuchem…
Za wsią, przy »błocie«, przy bagnie —
Przy tem »jeziorku«, przy tym grzązkim stawie,
Co w miękkiej trawie
Między sitowiem
W spokojnym śnie,
Czysto, by jagnie
Pomiędzy sianem, spoczywa… »Nie powiem,
Ale to serce, jakby kto, o luby!
Zamknął je w śruby
Tak ściska mnie!…
Czytałam w jakiejś książczynie,
Że w taką chwilę —
Tak w onej stało książczynie —
Gdy kto przed sobą ma nie dwie, trzy mile,
Lecz drogi tyle,
Że człowiek prawie aż w zamysłach ginie,
A jest, jak — my tu oboje —
Niby wiesz, luby, że na drogę oną
Dobrze jest pono
Wziąć ku pamięci
Ten kwiatek, wej!…
O życie moje!
O doloż moja!… Niech strzegą cię święci
I ten Pan Jezus, co strzeże owieczek!
A ten kwiateczek
Na sercu miej!«
I tak się schyli ku łące
I zerwie kwiatek,
Z pomiędzy trawska na łące,
Aż łokieć błyśnie z pod płóciennych szmatek,
Aż na ostatek
Tego żegnania spłonie twarz w gorące,
Jak ranne niebo, kolory,
Jak wej! to słonko wrześniowe, co wschodzi
Z sinej powodzi,
Zdrowe i świeże —
Jak wej! ten dzień.
»W oneć wieczory
I w oweć rana, gdy zmówisz pacierze,
Pamiętaj o mnie!… Gdy wrócisz, mój Boże!
Jak w jakim dworze
Na oścież sień!…«
»Kata-ć pamiętać nie będę!
Choć czas nie krótki —
Kata-ć pamiętać nie będę:
Ale to zwiędnie i na co te smutki?…«
I niezabudki
Ściśnie kwiatuszek w swej garści… »Na grzędę,
Ojcowską wrócę też jeszcze —«
»A przecie pisuj!« — »Czemu nie mam pisać?
A ty kołysać
Ucz się, dziewulo…
Bo pewnieć czas! —«
»Aż-ci mnie dreszcze,
Kiedy tak mówisz… aż się oczy tulą —«
»A kóli czego? toć przecie… bądź zdrowa!«
»Bądź zdrów!… Uchowa
Toć Pan Bóg nas…«
Tak się ci dwoje żegnali
Onego rana,
Tak się ci dwoje żegnali:
Ona wróciła do dom zapłakana,
Jako ta zlana
Srebrzystą rosą roślinka; on w dali
Zginął pod miastem… Nie długo
Może w »Kolberku« albo gdzieś w Szczecinie
Jak listek zginie,
Co spada z drzew…
»Królewskim sługą«
Będzie we świecie, odda trud swój wszystek —
Ale gdy wróci, odbierze nagrodę:
To dziewczę, młode
Jak żywa krew!…
»Keń-że to, Jasiu mój, jedziesz?
We świat daleki?
Keń-że to, Jasiu mój, jedziesz?«
»Rży już koniczek: za góry, za rzeki,
Zamknąć powieki
Pod krwawym piaskiem, dziś pewno mnie wiedziesz,
Mój ty koniku, mój wrony!«
»A weź mnie z sobą! U króla-ć ja prała«
I haftowała
Będę pieluszki
W złocisty ścieg!
Śpij, mój złocony!
Schowaj te rączki, te tłuściuchne…