Wyślij za pomocą:

Wiersz: Franciszek Karpiński

Panie! nie w twardey twey ſprawiedliwości,
Karz mię i ſtrofuj z moich nieprawośći,
Ale ſię raczey zlituy nad ſtrapionym,
Y ulżyi bolu kościom udręczonym.

W moim zmartwieniu chodzę ledwie żywy,
Kiedyż mię zleczyſz Oycze litościwy?

Obròć ſię, wyrwiy duſzę mą z ciężkości,
Nie dla mych zaſług, lecz dla twey litości.

Bo ktòż po śmierci? kto Cię wſpomni w grobie?
Ja w zborze żywych ogłoſzę o Tobie.

Jużem wzdychaiąc zmordował ſię Boże;
Przez noc napawam łzami moie łoże.

Płaczem codziennym oczom moim ſzkodzę,
Y zſtarzałem ſię w uſtawiczney trwodzę.

Nie ſtòycie przy mnie co mi zła życzycie;

Wy ſię w zamyſłach waſzych pomylicie:

Bo iakem płakał, Pan mòy to obaczył,
Y złaſki ſwoiey wyſłuchać mię raczył.

Niech ſię zawſtydzą moi nieżyczliwi,
Niech ſię poznaią iak byli fałſzywi.

Podobne posty