Colloguium niedzielne na ulicy

Pani ma bardzo ładne czerwone usta,
Ale zdaje mi się, że są troszeczkę pomalowane.
Co za dziw? Wiadomo, że kobieta — to istota pusta…
Puchu marny, jak mówi poeta… To przecież znane.
Ale, proszę pani, czy to przeszkadza prawdziwej miłości?
Pani pozwoli, że ją do domu odprowadzę…
Co? Pani nie zawiera na ulicy znajomości?
Nie rozumiem… Ja przecież pani nie zawadzę…

Co nam zostało z tych lat

Dawne dni, czułe dni
Wonią bzów przepojone,
Wiosną we krwi
Szumiał złoty nasz śpiew.
Dziś jesień łka,
Lecą dziś zwiędłe liście z drzew.
I bolesny sen mi się śni
Z nocy i dni
Minionych.
Co nam zostało z tych lat
Miłości pierwszej?
Zeschnięte liście i kwiat
W tomiku wierszy.
Wspomnienia czułe i szept,
I jasne łzy co nie schną,
I anioł smutku, co wszedł,
I tylko westchnął.

Burza (albo miłość)

Zamknij pamięć, bo idzie burza,
Wiatr firanki nadyma.
Idzie burza, niebo się zachmurza
I patrzy moimi oczyma.
Zamknij oczy, żeby noc opadła
Na burzliwe, na huczące dalekim gongiem
Wieją firanki jak widziadła.
Zamknij okno. Rozpacz nadciąga.
Między oknem i pamięcią — przeciągiem
Ciemne myśli, jasne oczy — a przez ulicę
Dumy szumne i żałobne chorągwie.
Zamknij życie. Otwórz śmierć. Już błyskawice.
Wiersz: Julian Tuwim

Intymny wiersz

Warto, warto żyć,
Wtedy pachniałaś bzami,
Dziś znowu kupiłem flakonik,
Roztarłem kroplę na dłoni
I przeszłość wieje nad nami
Bzami.
Warto, warto żyć.
Mgławo jest za oknami,
Zaraz listonosz zadzwoni,
Ustami przypadam do dłoni,
Całuje cień twojej woni…
Przyjdziesz — będziemy sami,
Jedyni i zakochani,
Chłonąc z czułością perfumy
W miłym uśmiechy intymnej zadumy:
„To my? Ja — i ty?”
Wiesz? Wzdycham… I przez łzy
Powtarzam: warto, warto żyć…
Wiersz: Julian Tuwim