Porwano gdzieś sny drżące jak motyle,
Skrępowano kajdanami radości nikłe chwile.
Wyhaftowano smutki na białej chusteczce,
Żelazną łzą przeszyte – choć tak bardzo nie chcę.
Strwożone serce zamarło zranione ostrzem milczenia,
Za ścianą ciszy nie dosłyszało dźwięku ukojenia.
To Wieczna Pieśń bez słów, która i kamień poruszy…
Nadzieja ma skrzydła – przysiadła dziś w duszy.
Wierszyki cierpienie