Wiersz: Krzysztof Kamil Baczyński
Ziemia miłości, ziemia ludów święta
jest jak długa niepamięć, jak jezioro mroku,
przez huragany mroźne czarnym lodem ścięta,
stoi w sobie milcząca jak w grobie wyroków.
Tak wypłoszeni z czasu, my, którzyśmy śmieli
Boga zwać po imieniu i ludzi po czynie,
myśmy czasów nie znali innych, nie widzieli.
a groza w nas przeminie, gdy życie przeminie.
My na środku lodowisk, nie znający domu,
pod śniegami – kamienie i pod gliną – głazy
ci sami katorżnicy my z kamieniołomów,
ścigani po ulicach i liczący razy
kijów ciężkich, wygnańczych, o! bo nas wygnały
jak sine ciała – z duszy, jak upiory – z ciała.
My po nocach u ściany chłodnej zaczajeni,
w krokach węszący śmierci, w drzew poświście – bata,
w ziemię świętą zamknięci jak w głuche więzienie.
O Panie apokalips! Panie końca świata!
znajdź głos swój i przybitych nad trumien obszarem
wywołaj; głos włóż w usta i w dłonie włóż karę.
15.I.94 r..